Asef - 2008-08-25 15:14:55

Poniżej artykuł autorstwa Gryfa144
post jest z cyklu: MIECZ ORIONA.



KOSMICZNY ARMAGEDON



PROLOG



Negatywny astral, ciemne moce, złe duchy i demony, to niszcząca człowieka plejada. Zgotowałem im autentyczny Armagedon, dziewiętnastego czerwca cała ziemska przestrzeń nieba wydawała się pustką. Takie wrażenie odniosłem po zakończonej akcji bojowej, w której brała udział cała grupa postaci w tym również „mitycznych”. Ta bojowa akcja, zwieńczyła okres półrocznych przygotowań i działań w przestrzeni ziemskiego nieba i na ziemi.

Pozytywne cywilizacje astralne już dawno w tym rejonie wszechświata nie działały, negatywni rozbici, ukryli się tak, że nie było ich widać. Wiedziałem, że jeszcze są, jeszcze maja siłę, czułem ich w całej przestrzeni. Tysiące lat świetlnych, cały zasięg Horyzontu Zodiaku, miliardy gwiazd, jest gdzie się ukryć.

Nawet nie minęła jedna chwila tej szokującej ciszy a już wiedziałem, sektory. Osiem sektorów horyzontu, takimi możliwościami dysponuje mój najważniejszy instrument, wiąże on struktury przestrzeni i pozwala zarządzać jej określonymi aspektami. Odruchowo rozpocząłem od aktywacji sektorów dolnych, zlokalizowanych przy srebrnym wierzchołku. Wystarczyło określić parametry każdego sektora i odpowiednio przyspieszyć tempo wiru pierścieni. Ten instrument, jest wyjątkowo skuteczny a jego pierścienie, to niebezpieczne bariery dla istot eterycznych. Sektory horyzontu podzieliły przestrzeń nieba na osiem niezależnych akwenów. Po ataku, który przeprowadziłem całą możliwą do uaktywnienia mocą jednostki negatywnych straciły nie tylko łączność, straciły również synchronizację w działaniu, główny atrybut ich skutecznego działania.

Nie mogłem pozwolić im, by zsynchronizowali działania swoich różnorodnych form astralnych, które w tym momencie znajdowały się w stanie komunikacyjnego chaosu. Dla negatywnych cywilizacji astralnych, podstawowym zadaniem jest możliwość dominacji. Tego rodzaju przewagę uzyskują poprzez zgromadzenie odpowiedniej ilości, skrajnie różniących się poziomem rozwoju ewolucyjnego grup istot duchowych. Poważnym dla nich problemem, jest skuteczna selekcja i organizacja współpracy poszczególnych grup. Rozpiętość w formach ewolucji i zdolności, które cechują przedstawicieli z różnych poziomów astralnych, uniemożliwia współdziałanie we wspólnej grupie bojowej. Po ataku te różnorodne formacje tak zostały rozrzucone, że zawiadujący działaniami astralni przywódcy stracili możliwości zsynchronizowania wspólnych działań. Teraz ten cały bałagan organizacyjny, jest dodatkowo porozdzielany w poszczególnych sektorach horyzontu a struktura pierścieni zakłóca strumienie informacji.

Gdy teraz, spisuję to, co wydarzyło się w tym wyjątkowo ważnym dla nieba i Boga czasie kosmicznych działań, mogę zdać sobie sprawę jak precyzyjnie, przez tysiące lat, cała ta akcja była przygotowywana. Jednym z elementów takiego przygotowania, są odpowiednio ułożone w czasie, daty narodzin wszystkich członków rodziny. Są one ściśle związane z położeniem planet w zodiaku, jaki był w czasie minionego półrocza i jeszcze cały czas jest.

Objawiły się również dwa istotne dowody, które jednoznacznie wskazują na słuszność mojej drogi działania i na źródła inspirujące tę drogę. Po akcji, gdy po raz pierwszy w przeciągu ostatniego półrocza, poczułem się uwolniony od tego wewnętrznego bodźca, który mnie bezlitośnie motywował do myślenia i działania, nie wiedziałem, co zrobić z czasem. I chociaż później okazało się, że tego wolnego czasu było tylko kilkanaście godzin, to jednak doznałem tej chwili swobody. Mimo wszystko, ten czas, wykorzystałem na cel związany z poprzednim działaniem.

Postanowiłem, spisać zbiór, który składał się na całokształt grupy biorącej udział w akcji bojowej. Tu objawił się pierwszy dowód. Poza moją postacią, prowadzącego te działania, gdy spisałem, członków mojej rodziny i „mityczne” postacie nieba, postanowiłem spisać wszystkie gwiazdozbiory. W pierwszej kolejności te, które swoim charakterem i wizerunkiem, pozwoliły mi na włączenie ich do działań. Następnie wszystkie gwiazdozbiory, przez które przebiegają płaszczyzny Horyzontu Zodiaku. W efekcie takiej kwalifikacji, pozostała grupa gwiazd i obiektów kosmicznych, które leżały na płaszczyznach Horyzontu a nie były związane z wskazanymi gwiazdozbiorami.

Jedną z najważniejszych zasad, zbierania i działania w zakresie mojej wiedzy jest określona numeracja. Ta cecha spowodowała, że już członków mojej rodziny, mam odpowiednio umiejscowionych w przestrzeni Horyzontu. Dla mnie w tej przestrzeni przypada liczba siedem. Jest to ściśle związane z zasadami świętej geometrii i cechami, jakie objawiają się w eterycznej sferze życia człowieka na ziemi.

Spisując poszczególne postacie, prowadziłem numerację, siebie musiałem pominąć z dwóch powodów, nie posiadam jedynki w zbiorze a te działania prowadziłem jako dowódca. Spis rozpocząłem od swojej rodziny a kolejną numerację stosowałem do postaci według wartości w działaniu.

Ostatnia pozycja to liczna 72, przypadek czy szokująco precyzyjne przygotowanie działań na planie ziemskiego nieba. Liczba 72 należy do grona liczb określanych jako szczególne z racji swej matematycznej pozycji. Istotną rolę odgrywa w odniesieniu do działania Boga, jako elementu wpływu na ziemię i człowieka, przypisana jej została wartość, która określa ilość członków w drużynie Boga.

W tym przypadku nie ma mowy o drużynie Boga, ale jest to drużyna dowódcy wojsk nieba. Taka ilość składowa drużyny z jednej strony wnosi informację, która wskazuje na źródło jako przyczynę tych działań a z drugiej pokazuje jak olbrzymia część ziemskiego nieba brała udział w tych zdarzeniach.

Wartości przydane przez człowieka na przestrzeni dziejów poszczególnym gwiazdozbiorom, wniosły w klimat ziemskich informacji określone dane. Te z kolei, pozwoliły mi skorzystać z mocy gwiazdozbioru w aspekcie przypisanych mu przez ludzi cech i jego położenia. Najistotniejszym aspektem, który spełnił moje możliwości działania za pośrednictwem określonych wartościowo gwiazdozbiorów, były myśli ludzi do tych gwiazdozbiorów kierowane. Przez tysiąclecia taki zbiór uzyskał odpowiedni potencjał. Powstanie zbiorów myślowych o odpowiednim potencjale było możliwe dzięki zastosowaniu wpływu z nieba na człowieka. Ja na potencjale takich zbiorów, mogłem wykreować odpowiednio działające postacie.

Jednak zanim ludzie mogli tworzyć mityczne wyobrażenia, to w pierwszej kolejności, musieliśmy wybrać odpowiednio do potrzeb położoną planetę wcieleniową. Taką, dla której widoczne na niebie gwiazdy, mogły się w oczach ludzi ułożyć w postacie. A te postacie, musiały przybrać założone przez nas cechy, zarówno postaci w zodiaku, jak i poza nim. Dalsze kroki, naszego działania wskazały człowiekowi, taki klimat myślowy związany z postaciami w gwiazdozbiorach, który utworzył dotyczącą ich mitologię. Na takiej bezie danych, mogłem korzystając ze swojego potencjału wiedzy, zorganizować atak. Przeprowadzony on został, przeciwko tym wszystkim związkom, jakie zostały zawarte pomiędzy cywilizacjami astralnymi, związkom, które powstały z przyczyny Lucyfera.

Drugi dowód objawił się w zgoła niespotykany sposób. Róża, o której chcę napisać w trakcie działań czerwcowych (a więc w decydującym czasie działań, przeciwko negatywnym wpływom astralnym), rozpoczęła i zakończyła całe swoje kwitnienie. Zebrałem każdy płatek z piętnastu kwiatów. Przyroda ziemska jest istotnym elementem w moim działaniu na ziemi, jest ona środowiskiem życia człowieka, jego biologicznym źródłem i domem. Planując te działania nie mogliśmy pominąć przyrody. Dla przykładu dodam, że przed domem, w którym mieszkamy rośnie kilkuset letni dąb. Pokrój jego konarów jest tak ułożony, że na wysokości kilkunastu metrów, jego pień rozdziela się na dwa w formie proporcjonalnej litery V. Jest to wyjątkowo dorodne drzewo, które kładzie przed domem cień zaraz po tym jak słońce minie południe.

Dowód, o którym wspomniałem przygotowała róża, która „postanowiła” po przekwitnięciu wypuścić jeszcze jeden pęd kwiatostanowy. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie szczególny jego wygląd a co istotniejsze miejsce, z którego wyrasta. Miejscem tym jest pień krzewu a nie jak przystoi naturze zeszłoroczne pędy.
„Odrośl Dawidowa”, jest zwrotem, który wskazuje sposób odrodzenia się rodziny z rodu Dawidowego. Takie określenie przytacza sposób, w jaki potomek rodu zapowiadany w proroctwach, objawi się ponownie. Jego rodzina, nie będzie znana innym z tego rodu, tak jakby jej gałąź wyrosła z pnia drzewa genealogicznego, poniżej rozpoznanego składu rodziny w postaci korony.

http://img521.imageshack.us/img521/955/1ofv4.png


Fot. 1 Widoczne w pniu róży miejsce, z którego wyrasta młody pęd kwiatostanowy.

http://img521.imageshack.us/img521/5907/2orc5.png


Fot. 2 Młody pęd kwiatostanowy, który wyrasta z pnia róży.

Tu muszę nadmienić, że rodzina mojej matki przybyła z Francji, wraz z wojskiem Napoleona. Tam w Rennes le Chateau, osiedliła się Magdalena żona Jezusa Chrystusa. W Langwedocji z przyczyn, które spowodował Watykan, organizując polowanie na spadkobierców rodu „Grala” w średniowieczu zaginął ślad po tej gałęzi rodu Dawidowego. Gdyby ta gałąź rodu, odnalazła się teraz, było by to określone w podobny sposób, jako odrośl z pnia.

Powróćmy do róży, bo to, że wypuściła nowy pęd kwiatostanowy z pnia to jedno, ona ukazała na tym pędzie jeszcze jedną informację. Skład rodziny biorącej udział w walce na planie eterycznym, w czasie, której to walki kwitła. Ten pęd ukazał sześć nowych pąków a dokładnie tyle postaci duchowych, liczy skład rodziny, który wprowadzałem do akcji w postacie nieboskłonu, dla tych członków rodziny przygotowane. Ta informacja nie jest ostatnią, jakie możemy odczytać z tej róży. Sześć pąków z kolei, posiadają szczególną wielkość, jeden jest duży i symbolizuje matkę. Pozostałe są małe i jednakowej wielkości w szczególny sposób rozmieszczone na pędzie, symbolizują dzieci.

http://img413.imageshack.us/img413/89/3ozg6.png


Fot. 3 Sześć pąków widocznych na młodym pędzie. Jeden z nich jest wyraźnie większy.

Pan Zastępów

GotLink.pl